"Ziemia przykryła się białym płaszczem kościołów" - tako rzecze średniowieczny francuski kronikarz (Glaber) o fali romańskiej architektury sakralnej.
Zachwycam się kościołem św. Andrzeja zawsze gdy przechodzę obok. Moje marzenie - nierealne - wejść kiedyś na wieże, spojrzeć przez biforia na Kraków. Przepiękne zdjęcie, takie czyste, jasne, jak radość.
Bo też fasada św. Andrzeja to czysta radość. Czyste piękno... Ach, spojrzeć przez biforia;) takie marzenia podzielam również. I jeszcze jedno co mnie od zawsze zadziwia - ten niezwykle udany mariaż romanizmu z barokiem, "którego nie znoszę". Za nic nie zamieniłabym miedzianych cebul na gładkie połacie dachów z epoki. Te są bliżej nieba, zdecydowanie... Na szczęście zabiegi purystów oszczędziły ten cud podniebny;)
"Mniejsza o barok..." - czytamy tych samych poetów :) Hełmy wież - tak! I ten ich kolor seledynowy, spatynowany (przypomina mi kopułę kaplicy Wazów - ciekawe czy doczekam i zobaczę jak powróci tamten odcień).
Ale wnętrza - powiedz? Czasem wyobrażam sobie - gdyby tak zwinąć w rulon jak wielką tapiserię całą tę barokową warstwę: polichromie, barokowe sztukaterie, te wszystkie aniołki, girlandy kwiatów, owoców - może i zacnego autora, Fontana jest niewątpliwie mistrzem, ale tutaj... A pod spodem - romańska kostka. Może jakieś rzeźby, może kapitele, może jakiś kamienny bestiariusz - kto wie, jak to piękne wnętrze kiedyś wyglądało. W kościele Bożego Ciała jakoś łatwiej mi zaakceptować to współistnienie różnych epok, różnych języków sztuki. A u św. Andrzeja ciągle czuję dysonans baroku. Marudzę ;) Najważniejsze, że się ostał - biały, podniebny, prawie tysiącletni.
"Ziemia przykryła się białym płaszczem kościołów" - tako rzecze średniowieczny francuski kronikarz (Glaber) o fali romańskiej architektury sakralnej.
OdpowiedzUsuńZachwycam się kościołem św. Andrzeja zawsze gdy przechodzę obok. Moje marzenie - nierealne - wejść kiedyś na wieże, spojrzeć przez biforia na Kraków. Przepiękne zdjęcie, takie czyste, jasne, jak radość.
Bo też fasada św. Andrzeja to czysta radość. Czyste piękno... Ach, spojrzeć przez biforia;) takie marzenia podzielam również.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno co mnie od zawsze zadziwia - ten niezwykle udany mariaż romanizmu z barokiem, "którego nie znoszę". Za nic nie zamieniłabym miedzianych cebul na gładkie połacie dachów z epoki. Te są bliżej nieba, zdecydowanie... Na szczęście zabiegi purystów oszczędziły ten cud podniebny;)
"Mniejsza o barok..." - czytamy tych samych poetów :)
OdpowiedzUsuńHełmy wież - tak! I ten ich kolor seledynowy, spatynowany (przypomina mi kopułę kaplicy Wazów - ciekawe czy doczekam i zobaczę jak powróci tamten odcień).
Ale wnętrza - powiedz? Czasem wyobrażam sobie - gdyby tak zwinąć w rulon jak wielką tapiserię całą tę barokową warstwę: polichromie, barokowe sztukaterie, te wszystkie aniołki, girlandy kwiatów, owoców - może i zacnego autora, Fontana jest niewątpliwie mistrzem, ale tutaj... A pod spodem - romańska kostka. Może jakieś rzeźby, może kapitele, może jakiś kamienny bestiariusz - kto wie, jak to piękne wnętrze kiedyś wyglądało.
W kościele Bożego Ciała jakoś łatwiej mi zaakceptować to współistnienie różnych epok, różnych języków sztuki. A u św. Andrzeja ciągle czuję dysonans baroku.
Marudzę ;) Najważniejsze, że się ostał - biały, podniebny, prawie tysiącletni.