Czas mija zdecydowanie zbyt szybko.
Już prawie nie pamiętam, kiedy zrobiłam to zdjęcie.
Tymczasem, na przekór deszczom
zakwitły lipy.
A kwitnące lipy kocham miłością wielką.
Za nostalgiczną woń dzieciństwa, niepowtarzalną, jedyną...
Może jeszcze zdążę przyłapać na gorącym uczynku
lipową królową?
Jeśli tylko, zdam relację (foto)
A Wy, macie swoje zapachy dzieciństwa?
Everything is blooming here too!
OdpowiedzUsuńto prawda, bez, ten czarny i lipa :), u nas też kwitną ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Jo, bez czarny, lipa, bez w ogóle... Dzieciństwo moje to bomba emocji i wspomnień. Przywołałaś większość tą lipą:-)
OdpowiedzUsuń